Wzrasta liczba małoletnich, u których diagnozuje się problemy ze sprawnością ruchową dłoni. Państwowe poradnie oferujące rehabilitację organizują spotkania instruktażowe dla rodziców, by mogli samodzielnie rozwijać m.in. ‘motorykę małą’ swoich dzieci, ponieważ liczba profesjonalnych terapii nie pokrywa się z realnym na nią zapotrzebowaniem.
Gdyby ewolucja człowieka swoim tempem dorównywała rewolucji technologicznej, nowonarodzonym dzieciom wystarczyłyby tylko dwa palce u dłoni. Ale jakkolwiek urządzenia mobilne ułatwiają życie wielu rodzicom, najmłodszym ograniczają elementarne umiejętności z nauką pisania na czele. Ostrożni w ocenie badacze wciąż prowadzą obserwacje na temat wpływu smartfonów na rozwój najmłodszych. Póki co podpierając się wnioskami Amerykańskiej Akademii Pediatrii, która opowiada się za zakazem używania urządzeń mobilnych przez dzieci poniżej drugiego roku życia. Teoria rzadko jednak pokrywa się z praktyką, która w przypadku powszechności wszelkiej elektroniki staje się momentalnie nieaktualna lub niezrozumiała w swojej kategoryczności. Przecież dzieci uwielbiają smartfony! Niewielkich rozmiarów przedmiot, jednocześnie wydający dźwięki, pokazujący ruchome obrazy oraz szybko reagujący na gesty małego użytkownika, od wielu lat stanowi bezkonkurencyjną zabawkę. A dla rodziców jest najskuteczniejszym sposobem uzyskania tak zwanego ‘świętego spokoju’.
Problem nie tylko w smartfonach?
– Podczas zajęć plastycznych w przedszkolu największą grupę stanowią dzieci, u których najlepiej rozwiniętą częścią dłoni są palce wskazujące i kciuki. Reszta palców wyraźnie jest słabsza – mówi pedagog Paulina Wojnarowska. Tymczasem dla prawidłowego rozwoju małoletnich systematyczna i wielokierunkowa praca dłoni jest podstawą do osiągnięcia sprawności niezbędnej w nauce pisania, samodzielnego zapinania guzików, czy wiązania sznurowadeł. Zamiana codziennego rysowania kredkami, lepienia kształtów z plasteliny na oglądanie filmików czy stukanie jednym palcem w ekran wirtualnej kolorowanki upośledza zmysł dotyku i ogranicza podstawowe zdolności manualne.
– Zaburzenia integracji sensorycznej (SI), do których zaliczają się podobne problemy, mogą być spowodowane wadami wrodzonymi, wcześniactwem, ale jest też grupa dzieci, u których brak treningu i odpowiednich doznań sensorycznych wczesnego dzieciństwa m.in. stymulujących zmysł czucia powierzchniowego i czucia głębokiego, wrażeń przedsionkowych (zmysł równowagi), motorycznych będzie opóźniał prawidłowy rozwój procesów integracji sensorycznej, czego skutkiem mogą być trudności w zakresie sprawności manualnej. Zapewne spędzanie wolnego czasu przy smartfonie nie daje okazji do ćwiczenia ww. umiejętności. Ponadto ogranicza kontakty społecznie i nie wpływa korzystnie na rozwój mowy i komunikacji” – potwierdza Agnieszka Gola, psycholog, terapeuta SI z Pracowni ETAPY. – Należy jednak pamiętać, że motoryka mała ma bezpośredni związek z motoryką dużą, czyli ogólną sprawnością całego ciała. Wszak we wszelkiej aktywności fizycznej uczestniczą przecież ręce: chwytają, podnoszą, ściskają, podpierają, ułatwiają złapanie równowagi. – dodaje.
Dzieci przejmują nawyki rodziców
Terapeuci unikają jednoznacznego stwierdzenia, że głównymi winowajcami problemów manualnych dzieci są urządzenia mobilne – brakuje naukowych dowodów. Temat jest relatywnie świeży, a najmłodsze pokolenie przyjmuje rolę eksperymentatorów. Bardziej kategoryczni są pedagodzy przedszkolni, którzy większość swoich podopiecznych określa żargonem – tabletowe dzieci. W 2015 roku Fundacja Dzieci Niczyje (obecna nazwa Dajemy Dzieciom Siłę) przeprowadziła badanie na temat korzystania z urządzeń mobilnych przez małe dzieci w Polsce, raportując, że ponad 40 proc. małoletnich w wieku do dwóch lat korzysta ze smartfonów i tabletów (w tym prawie 30 proc. codziennie). W przedziale wiekowym 5-6 lat odsetek wzrasta do 84 proc. A szeroki wybór aplikacji dla dzieci w wieku przedszkolnym stanowi największą liczbę wśród ogółu dostępnych programów. Częstotliwość użytkowania jest wynikiem naśladownictwa rodziców tym spotęgowana, im częściej pociechy posiadają własne urządzenia. Wpływ technologii na sprawność dzieci niewątpliwie jest, nieznana jest tylko jego skala.
Tradycyjne zabawy w dzieciństwie lepsze niż smartfony
Na nic zdają się więc rekomendacje Amerykańskich Pediatrów, iż w pierwszych dwudziestu czterech miesiącach życia dbałość o wyćwiczenie maleńkich dłoni i aktywność ruchowa całego ciała bezpośrednio przekłada się na późniejszy poziom sprawności. Dzieciństwo hołduje tradycji: ruch we wszelkiej postaci, zwłaszcza na świeżym powietrzu, rysowanie kredkami, wymagającymi od dłoni więcej wysiłku niż pisaki, lepienie z mas plastycznych, zabawa w piaskownicy, nawlekanie koralików na sznurek, przesypywanie z ręki do ręki ryżu, fasoli czy kaszy, słuchanie bajek czytanych przez rodziców z papierowych szeleszczących książek – wszystko razem wzięte stanowi promil wartości materialnej wydanej na urządzenie elektroniczne, korzyść jednak jest niewspółmiernie wyższa. Mózg dziecka powinien opanować chociaż podstawową sprawność językową i motoryczną by mógł pojąć specyfikę nowych technologii.
Rodzice coraz bardziej świadomi
Pomocni w diagnozie problemów ze sprawnością dłoni okazują się pedagodzy przedszkolni – na co dzień porównujący sprawność wszystkich swoich podopiecznych. Ale zwiększająca się liczba dzieci na zajęciach terapeutycznych u specjalistów, państwowych i prywatnych poradni, to też efekt większej świadomości rodziców. – Wyraźnie odczuwamy wzrost zainteresowania problemami swoich dzieci przez rodziców, którzy posiadają coraz większą wiedzę na temat zagrożeń i możliwości rozwoju swoich pociech – zauważa Agnieszka Gola. – Niesamowita jest też integracja dorosłych mających dzieci i wymiana wspólnych doświadczeń, która bezpośrednio przekłada się na liczbę udzielanych przez nas porad i terapii – dodaje.
Jacek Pyżalski i Michał Klichowski naukowcy z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w swoim artykule „Technologie informacyjno-komunikacyjne, a dzieci w wieku przedszkolnym – model szans i zagrożeń ” entuzjastycznie odnoszą się do urządzeń mobilnych jako narzędzi ułatwiających edukację, rozwijających talenty oraz spostrzegawczość, ale nawet oni zwracają uwagę na umiar, którym winien charakteryzować się każdy kontakt młodocianych z nowymi technologiami: „ich status w kontekście rozwoju fizycznego i motorycznego dzieci w wieku przedszkolnym określany jest postawą dorosłego opiekuna dziecka. Jeśli dorosły uczy dzieci, jak zdrowo korzystać z TIK (technologii informacyjno-komunikacyjnych), wtedy zawsze bilans zysków i strat związany z tym użytkowaniem jest pozytywny.”